Swojego pierwszego Mercedesa kupiłem zaraz po maturze. Było to ok. 1993r.
Tak naprawdę chciałem kupić model W123 (Ojciec miał takiego i ma nadal), ale
były one jeszcze bardzo drogie, lub W108 ale egzemplarze w dobrym
stanie już wtedy były bardzo drogie, a ja chciałem kupic samochód do
jazdy a nie do remontów. Rozglądałem się więc za jakąś przejściówką.
Odpowiednie auto znalazłem na sąsiednim osiedlu. Jeszcze wtedy nie
rozróżniałem tak dobrze poszczególnych modeli Mercedesów, ale ten
egzemplarz wzbudził we mnie od razu pewną sympatię. W odróżnieniu od innych
przejściówek miał z tyłu długi zderzak, tapicerowaną
konsole i parę innych elementów, które standardowo wykonuje się z plastiku.
Wzrok przykuwała błyszcząca deska rozdzielcza, wyłożona jak w modelu W108,
prawdziwym drewnem.
Oczywiście auto miało też swoje mankamenty. Tylny
prawy bok i drzwi były lekko trafione przez tramwaj, a nieoryginalny silnik
(200D) kwalfikował się tylko do kapitalnego remontu.
Mimo wszystko kupiłem to auto. Zapłaciłem za nie symbliczną jak na owe czasy sumę 16.000.000 ówczesnych złotych ;-) Zakupu tego nigdy nie żałowałem.
Z remontem silnika uwineliśmy się razem z Ojcem dość szybko - mieliśmy wprawę, ponieważ wcześniej wyremontowaliśmy identyczne 200D w W123 Ojca. Natomiast nadwozie musiało poczekać na remont ładnych parę lat.
Remont nadwozia zakończył by się ostatecznie w zeszłym roku, gdyby nie to, że ciągle są wymagane istotne poprawki po robocie z przed 2 lat jednego warsztatu z Warszawskiej Woli... Mimo, że jego pracownicy wykazali się wręcz przysłowiową niekompetencją i nierzetelnością, nie podam jego nazwy - jeszcze jakaś mafia by mnie dopadła ;-D
Auto to nie miało żadnych innych dużych remontów (mam prywatną książke z wyszczególnionymi wszystkimi naprawami, ale ich przytoczenie tutaj było by zbyt nudne). W ciągu 8 letniej historii (03.2001), zawiodło mnie tylko raz: Gdy pękł dolny prawy przegub zwrotnicy, ale nie licząc holowania, udało się go wymienić we własnym zakresie i to w warunkach parkingu przed blokiem.
Należy jednak podkreślić, że obecnie jest coraz trudniej o części do tego
modelu (zarówno W115 jak i W114). Największa fala, kiedy samochody te trafiały
na złomowiska, minęła w Niemczech już jakieś 6 lat temu, a w Polsce ok.4.
Szczęśliwie większość podzespołów mechanicznych jest identyczna lub prawie
identyczna jak w modelu W123, a bardzo szeroki asortyment części jest nadal
produkowany na bliskim wschodzie (w szczególności w Turcji), gdzie zachowało
się bardzo wiele tych samochodów.
W skrajnych wypadkach można się posiłkować kupując oryginalne części na ASO
Mercedesa (obecnie Daimler-Chrystler). Jest tam ciągle dostępny prawie
cały (poprostu cały?) asortyment części zamiennych. Niestety w większości
wypadków ceny części tam dostępnych są astronomicznie wysokie.
Do dzisiaj w Polsce pozostało naprawdę niewiele egzemplarzy W114 i W115. Ponieważ nigdy nie były cenione przez kolekcjonerów, ośmielę się nawet powiedzieć, że po naszych drogach obecnie jeździ więcej egzemplarzy medelu W116 niż W115 i W114 razem wziętych.
Ten egzemplarz W114 okazał się być nadzwyczaj ekonomiczny w eksploatacji. Mimo, a może
dzięki(?), nieoryginalnej konfiguracji - silnik 200D, skrzynia i most od 280 -
auto przy swojej masie prawie 1,5t, pali po mieście zaledwie ok.7l/100km.
Oczywiście można narzekać na niskie osiągi, ale w sumie stojąc w korkach nie
dostrzega się takich minusów. Auto z silnikiem 200D katalogowo rozpędza się do
100km/h ponad 30s, a maksymalna prędkość zalecana przez producenta to
135km/h.
Dziwiłem się zawsze dlaczego ten egzemplarz przejściówki ma oznaczenie W114 a nie, tak jak większość W115. Dopiero z czasem dowiedziałem się, co to oznacza. W114 było poprostu komfortowym wykonaniem W115. Poza zewnętrznymi atrybutami jak podwójne zderzaki (u mnie niestety ich nie było), długi tylny zderzak, czy dodatkowo tapicerowane lub wyłożone drewnem elementy, ten model miał seryjnie montowane tylko 6-cio cylindrowe silniki 230.6, 250, 280 (gaźnikowe) lub 280E (z wtryskiem). Dodatkowo zbudowano tylko ograniczoną ilość egzemplarzy modelu W114, przy czym większość w wersji coupe (ktoś, gdzieś kiedyś mi mówił że tylko 50.000 sztuk - muszę to sprawdzić).
Aż wstyd się przyznać, że samochód ten w ciagu tych 8 lat sfotografowałem tylko 2 razy. Pierwszy raz, z okna (zdjęcie poniżej), a drugi gdy u znajomego testowaliśmy jego nowego Polaroida. Niestety, drugie zdjęcie gdzieś znikneło w zeszłym roku i go nie ma ;-) Tak to jest. Stało sobie 7 lat na półce, aż postanowiłem go schować... tak bywa. Kiedyś się znajdzie.
Poniżej: Pierwsze zdjęcie mejego W114 jakie udało mi się zrobić. Jest to
zdjęcie z historią. Jak je robiłem, to ten samochód jeszcze nie był mój...
Pomiędzy 7 klasą SP i 3 LO byłem zapalonym fotoamatorem (stąd te czarnobiałe
zdjęcia na tej stronie). Mniej więcej w 1 klasie LO zakupiłem w komisie
teleobiektyw 210mm do mojego Zenita 12XP. Testując nowy nabytek
sfotografowałem z okna m.in. przypadkowo przejeżdżający na pobliskiej ulicy
samochód (w odległości jakiś 250m). 5 lat później okazało się, że
kupiłem akurat ten sam, wcześniej sfotografowany, egzemplarz - Czy to nie był
jakiś znak??? ;-) Zresztą zarówno auto jak i aparat fotograficzny oraz
teleobiektyw służą mi niezawodnie do tej pory :-D
Nowe zdjęcia W114. Silnik 200D - nie wygląda idealnie, ale za to
idealnie pracuje ;-) :
Wnętrze:
...i z zewnątrz:
I jeszcze jedno zdjęcie odnalezione w zapomnianym aparacie. Tym razew W114 występuje jako
TownCar a w zasadzie BlockCar:
Z bólem serca sprzedałem to auto w sierpniu 2003r.